Dzisiaj wpis nietypowy bo z gotowym produktem kuchni włoskiej, który niedawno odkryłam w sklepie. To pinsa, czyli pierwowzór pizzy, kompletnie nieznana poza granicami Rzymu. Pinsa pochodzi jeszcze z czasów starożytnego Rzymu, czyli jest starsza od znanej nam tak dobrze włoskiej pizzy. Nazwa pochodzi od słowa "pinsere" czyli "zgniatanie", "mielenie". Robi się ją z trzech rodzajów mąki: pszennej, sojowej, ryżowej. Jest bardziej chrupiąca, mniej kaloryczna, lekkostrawna, podawana na raz. Dużo mniejsza od pizzy, ma kształt owalny lub prostokątny. Jeśli chodzi o dodatki to są one podobne do tych, jakie dodaje się do pizzy. Zazwyczaj do pinsy używa się mozzarelli, pomidorów, grzybów, kiełbasy lokalnej, szynki, mortadeli z pistacjami, fig, parmezanu, gorgonzoli. A czym różni się od pizzy? Podstawowa różnica to, że ciasta nie smaruje się sosem pomidorowym, aczkolwiek i takie wersje już znajdziecie. Ja oczywiście niechcący złamałam tę zasadę i zamiast zrobić ją “bianca” posmarowałam pomidorami. Ale i tak była pyszna. To jakie dodatki do niej użyjecie zależy od was. A tym wpisem chciałam was serwować, będą w Rzymie poszukacie regionalnego wyrobu, a może zechcecie zrobić pyszne sami w domu. Ja zrobię na pewno.
