Pasta z warzyw z rosołu z feta

Wiem że to co teraz napisze nie spotka się z aprobatą, ale pewnie tak jak i ja nie wszyscy wykorzystują warzywa po ugotowanym rosole. Nie lubię ich w takiej formie, a sałatkę jarzynową robię rzadko. Ale tez nie lubię marnować jedzenia. Dlatego gdy odkryłam pastę z warzyw z rosołu zostałam rozgrzeszona. Dodatek fety i czosnku sprawia że jest lekko ostra, słona i absolutnie nie ma żadnego posmaku gotowanych warzyw. Polecam z częstym sumieniem. Oczywiście warzyw możecie dać więcej szczególnie marchewki. Źródło cookido. 


Pasta z warzyw z rosołu z fetą

  • 100 g ugotowanej marchewki 
  • 100 g ugotowanej pietruszki
  • 100 selera  
  • ugotowana cebula 
  • 1 ząbek czosnku
  • 150 g sera feta 
  • szczypta pieprzu


Warzywa z rosołu odsączyć i przełożyć do blendera. Dodać ząbek czosnku, fetę i pieprz. Zmiksować na gładką pastę. Wstawić do lodówki żeby zgęstniała. Podawać do chleba. 





6 komentarzy:

  1. Świetny pomysł na wykorzystanie warzyw. Jeszcze nie robiłam to takiej pasty

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto spróbować. Coś zrobione z niczego

    OdpowiedzUsuń
  3. Pyszny pomysł na pastę. Zawsze wykorzystuję warzywa z rosołu i nigdy ich nie wyrzucam.

    OdpowiedzUsuń
  4. No ja też nie lubię warzyw z rosołu, jedynie co zjadam to marchewkę. Skoro Tobie ta pasta smakuje to i ja zrobię, zobaczę czy się moi domownicy kapną z czego to jest :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również nie przepadam za warzywami z rosołu, ale na szczęście lubimy sałatki ;) Twoja pasta jednak wydaje się pyszna, więc będzie niebawem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szanuję! Chylę czoła! Witaj w klubie! Wykorzystuję wszystko co się da wykorzystać! Tu już nawet nie chodzi o drożyznę, która panuje dookoła, ale ogólnie rzecz biorąc o to, że to jest nie fair żeby wyrzucić coś co jest jadalne! Mam niesamowite wyrzuty sumienia ponieważ kiedyś notorycznie wyrzucałam liście z rzodkiewki! Teraz jeżeli wiem że rzodkiewka z liśćmi jest Ekologiczna od razu robię....pesto! Ja wiem, że to wszystko zajmuje dość dużą ilość czasu ale wydaje mi się że warto,bo satysfakcja z uratowanej żywności jest nieprawdopodobna....jeszcze korci mnie jedna rzecz, najprawdopodobniej nazywa się to spinning ale nigdy nie chodzi się w pojedynkę i ludzie mają taką adrenalinę po tym jak uratowali co nieco, że głowa mała!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Bernika - mój kulinarny pamiętnik , Blogger