Karczma Łemkowska Kłynec w Krynicy Zdrój

W Wielką Sobotę rodzina odwiedziła mnie w sanatorium, więc postanowiliśmy zrobić sobie małą wycieczkę do Krynicy-Zdrój i tam coś zjeść. Nasz wybór padł na miejsce bardzo regionalne, trakcyjne i charakterystyczne dla tego regionu, czyli karczmę z kuchnią łemkowską. 

I tak trafiliśmy w cudowne miejsce, z cudownym klimatem do Karczma Łemkowskiej Kłynec, w której nadal czuć ducha Łemków nie tylko w wystroju ale i w potrawach. Mieści się ona w Hotelu Art Nikifor przy ul. Świdzińskiego 20.


Wszystko pyszne, przygotowane z lokalnych produktów. Dania są proste, ale niezwykle smaczne, bo taka też jest ta kuchnia. Kapusta, ziemniaki, grzyby konina to zawsze stanowiło podstawę kuchni łemkowskiej i dania z tych składników można tam zjeść, zarówno w tradycyjnej formie jak i bardziej nowoczesnej odsłonie. 



A wszystko w otoczeniu bardzo klimatycznego wystroju, pośród ikon, obrazów, malunków, baranic, drzewa, pisanek zawieszonych u sufitu. Te elementy nie przytłaczają a świetnie oddają klimat gór, wsi, dawnych czasów, tradycji. 








Szczególne miejsce zajmuje pewna rzeźba. Myślałam że to jakaś regionalna, starodawna postać, ktoś z poprzednich wierzeń czy baśni.. tymczasem jak objaśniła mi Pani kelnerka to podobizna... ich szefa. 


I ta obsługa... Szczere ukłony dla Pana Kelnera za umiejętność zjednania sobie tak klientów, a szczególnie tej młodszej klienteli. 




Menu jest zróżnicowane, każdy znajdzie w nim coś dla siebie, czy to danie tradycyjne czy bardziej nowoczesne. Jako że okoliczne lasy słyną z rydzów wzięliśmy cudownie gęstą i esencjonalną zupę z rydzów z łazankami, 


córka postanowiła skosztować barszczu z drożdżowym pierogiem z nadzieniem z kapusty i grzybów. 


Na drugie oczywiście prosto z górskiego strumyka pstrąg smażony na maśle z surówkami, chrzanem i masłem czosnkowym. 


Skosztować musieliśmy także łemkowskich pierogów z mięsem, z ziemniakami i z miętą,


a także łemkowskich kiszenic czyli gołąbków z ryżem, kaszą i jagnięciną zawijanych w liście kiszonej kapusty,


piekielnych żeberek które były piekielnie duże, 


koniny w nowoczesnym wydaniu, 


a także regionalnej warianki z pierohami. To łemkowska zupa z soku kiszonej kapusty i domowymi pierogami z mięsem. Niestety zdjęcia brak, ale uwierzcie mi była genialna, zresztą jak wszystko. Pyszne. Dzieci zjadły chrupiące kawałki kurczaka i pochłonęły miskę pysznej domowej pomidorówki.
Niestety na desery miejsca już nie starczyło, ale podobne mają genialne lody z dyni, czy róży. Bardzo oryginalne i bardzo pyszne. 


Tak więc nie krążcie bez celu po Krynicy, nie zaglądajcie do knajpek przy deptaku, szczególnie takich w których czuć fryturą na kilometr, ale podejdźcie kawałek dalej z dala od głównej ulicy i spędźcie miło czas przy pysznej łemkowskiej kuchni, posłuchajcie łemkowskiej muzyki i napijcie się łemkowskiego piwa. 


A potem zróbcie sobie zdjęcie na tle wszystkich sławnych ludzi jacy odwiedzili to miejsce przed wami. I powiedzcie o niej znajomym, bo takie miejsca warto polecać.





Polecam i zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Bernika - mój kulinarny pamiętnik , Blogger