Czekoladowe muffinki z przypieczonymi piankami
Córka przez ostatnie dwa tygodnie uczetniczyła w półkoloniach konnych. I tam jest taka tradycja że jak się spadnie z konia to piecze się coś słodkiego.. no i spadła.. dwa razy... za pierwszym razem upiekłam lamingtony, natomiast gdy spadła drugi raz postanowiłam zrobić na szybko muffinki. Miało być dokładnie 26 sztuk. Wertując książkę "Cupcakes & small bakes" wydaną przez BBC trafiłyśmy na mocno czekoladowe, szybkie, a proste jednocześnie oryginalne muffinki z przypalanami piankami. Z jednej porcji ciasta wyszło mi 9 szt (bo miałam duże papilotki, normalnie powinno być 12 szt) więc musiałam robić 3 porcje, ale się opłaciło, bo córka wrociła cała happy z samymi pozytywnymi opiniami, że takich muffinek to jeszcze nikt nie jadł. Że były pyszne. I dla takich chwil warto czasami poświecić wieczór i przygotować coś pysznego dla zgrai końskich wielbicieli.
Czekoladowe muffinki z przypieczonymi piankami
- 140 g cukru muscovado
- 100 g mąki
- 50 g kakao
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 3 jajka
- 125ml oleju roślinnego (dałam z pestek winogron)
- 3 łyżki mleka
- 50 g groszków z czekolady mlecznej (firmy Decomorreno)
- opakowanie pianek
Rozgrzać piekarnik do 180C. Cukier, mąkę, kakao i proszek do pieczenia połączyć w dużej misce. W drugiej misce wymieszać jajka, olej i mleko, a następnie wymieszać razem z suchymi składnikami, aż dobrze się połączą. Do formy na muffinki wyłożyć papilotki, do każdej wlać po części ciasta, do środka włożyć po kilka czekoladowych groszków i zalać pozostałym ciastem do wysokości 2/3 papilotki. Piec przez ok 20 min. Wyjąć i pozostawić do ostygnięcia,. Można przechowywać przez 2 dni w szczelnym pojemniku.
Pianki pokroiłam na kawałki i położyłam po kilka na wierzch każdej muffinki. Tuż przed podaniem kuchennym palnikiem gazowym (z zestawu do cream brulee) podpiekłam pianki do momentu aż bedą lekko rumiane. Gotowe. Smacznego.
No kochana a jak u Ciebie pyszniutko i słodziutko i tak czekoladowo :) Super babeczki :-)
OdpowiedzUsuńMoje ulubione papilotki z Ikei! <3
OdpowiedzUsuńI piękne, cudowne muffiny :)
Ja tez mam te papilotki! ;)
OdpowiedzUsuńA jak fajnie przypiekły sie pianki, nie jadłam ich jeszcze na ciepło, ale podejrzewam, że sa równie pyszne, albo może i nawet lepsze, jak pałaszowane tradycyjnie :)
Przypieczone pianki są suuuper! jak się rozpuszczają w ustach...mmmm... :)
OdpowiedzUsuńz przypieczonymi były super bo sie fajnie ciagneły i dzieciaki miały radoche:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam muffinki:)
OdpowiedzUsuńmam w szafce zbędne opakowanie pianek i właśnie zastanawiałam się co z nich zrobić :) już wiem ;) ja do muffinków daję zawsze olej rzepakowy - ma najkorzystniejszy skład, a poza tym dobrze znosi wysokie temperatury :)
OdpowiedzUsuń