Poziom 511 czy było pysznie?

Ostatnią niedziele dzięki uprzejmości portalu Uroda i Zdrowie i akcji Blogerzy smakują  mieliśmy okazje zjeść pyszny obiad w restauracji Hotelu&Spa Poziom 511 w Ogrodzieńcu. Była to już moja druga wizyta w tym miejscu, bo jak może pamiętacie wiosna odbył się tam półfinał konkursu Blogerchef, w którym miałam przyjemność brać udział, spędzając w tym hotelu bardzo miły weekend.

Tym razem jednak wraz z mężem pojechaliśmy, aby specjalnie skosztować specjałów kuchni tego nowoczesnego miejsca.

Samo miejsce jest bardzo urokliwie położone pośród skal, nieopodal zamku, pięknie wkomponowane w krajobraz. Stare ruiny i nowy design.


Nowoczesne wnętrza witają od progu, personel również nie przytłacza nas biało-czarnymi mundurkami, ale swobodnym strojem. Pięknie nowoczesna czarno-biało-złota restauracja z elementami naturalnych skał to miejsce, w którym można zjeść elegancki obiad, ale i nieformalną kolacja, czy posiłek pomiędzy zabiegami w Spa, jeśli wykupiliśmy tam sobie weekend. Klimat nas nie przytłacza, można czuć się swobodnie, znaleźć swoje miejsce, przy stoliku lub w wygodnym boksie.




Ale wracając do menu, które było naprawdę pierwszej klasy. Karta jest krotka, nieprzeciążona, z bardzo ciekawymi propozycjami nowoczesnej kuchni.


Na przystawkę zaserwowano nam podwędzany befsztyk tatarski na trocinach jabłoni, podany w zamkniętym słoiczku, po otworzeniu, którego wydobył się wędzarniczy dym. Smak mistrzostwo świata. Lokalny chleb, który był dodatkiem, dawno tak pysznego nie jadłam.




Następnie spróbowaliśmy dwóch zup, mąż wybrał pikantna żupę z warzywami i kiełbaskami chorizo, która przeniosła go prosto w hiszpańskie klimaty,


a ja wybrałam krem z kasztanów z krewetkami i żurawiną. Było to duże zaskoczenie smakowe, bo nigdy nie jadłam kasztanów, a tym bardziej zupy w takim połączeniu. Smak milo zaskoczył, krewetki były perfekcyjnie usmażone a całość komponowała się tak, ze każda następna łyżka zupy odkrywała jej inny smak.


Drugie danie to dwie pozycje. Tusza dorsza w ziołowej panierce, pięknie podana delikatna ryba, z sosem holenderski i genialnym szpinakiem, który najbardziej mężowi smakował.


Ja zdecydowałam się na pierś z kaczki w confit malinowym, z gnocci i pyszna kapusta glazurowana. Danie pięknie podane, pierś smaczna jednak zbyt mało był jak dla mnie wyczuwalny smak malin za to za bardzo smak żurawin.


A na koniec coś słodkiego, co dopełniło obrazu tej pysznej kuchni, mianowicie nugat pistacjowy


 i creme brulee. Obłędnie pyszne desery, kończące nasze „obżarstwo”. 


Do posiłku towarzyszyło nam lokalne piwo z browaru z Zawiercia.


Widać ze kuchnia nastawiona jest na lokalne produkty, promowanie regionu, sezonowość, co widać w zmieniającej się karcie i użyciu składników. W tym okresie królowała w karcie dziczyzna, grzyby, kasztany i żurawina a więc w pełni jesienne klimaty.

I mała dygresja. Z pobytu wcześniejszego, kiedy to miałam okazje kosztować śniadania podawanego przez hotel mogę powiedzieć ze było to jedno z najlepszych śniadań, jakie miałyśmy okazje próbować w różnych hotelach, a córka, która jest smakoszem nie omieszkała porównać go w jakości do śniadania w Sheratonie i ze takich bułeczek, croissatow to nigdzie tak pysznych nie jadła. Wiec i za to ode mnie plus. Mam nadzieje ze te śniadania sa nadal tak samo pyszne.


Reasumując, jeśli chcecie się wybrać by spędzić uroczo, relaksująco weekend to to miejsce jest idealne dla ciała i dla duszy. Salon kosmetyczny Dr Eris, spa, basen, nowoczesne i wygodne pokoje, piękne otoczenie, przyroda, to wszystko pozwoli wam odpocząć, a do tego pyszna kuchnia zaspokoi nawet wasze podniebienia. Niedługo przecież Sylwester.. może tam go zechcecie spędzić. Polecam.


1 komentarz:

  1. Piękne miejsca i dania, które kosztowaliście też kuszą niesamowicie. Prezentacja super przedstawiona, bardzo zachęca do odwiedzenia tego miejsca:-)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Bernika - mój kulinarny pamiętnik , Blogger